Cichy zabójca .
Cichy zabójca!
Choć zabija, zapraszamy go sami. Szczelne plastikowe okna, zatkane kratki wentylacyjne i „oszczędności” poczynione na wizytach kominiarza. Oto najprostsza recepta na zamienienie naszego szczęśliwego domu w komorę gazową z czadem.
Wielkimi krokami zbliża się okres grzewczy w naszych domach. Mając na uwadze wcześniejsze, tragiczne doświadczenia związane z atakiem czadu – „cichego zabójcy”, chcieli byśmy zachęcić Państwa do zakupu i montażu czujek które zabezpieczą przed tragicznymi skutkami oddziaływania tlenku węgla.
Na rynku dostępnych jest bardzo dużo, bardzo różnorodnych czujek, które cechują się właściwymi sobie parametrami.
Jaka więc czujka będzie dla nas najlepsza?
Na to pytanie nie ma dokładnie sprecyzowanej odpowiedzi. Chcielibyśmy jednak przedstawić Państwu na jakie parametry i cechy czujek należy zwrócić uwagę, dokonując ich zakupu.
Wśród wielu ofert znajdziemy czujki, które podzielić można na względu na rodzaj zasilania – czujki zasilane bateryjnie i te zasilane z sieci energetycznej.
Dokonując zakupu czujek zasilanych z gniazdka elektrycznego należy pamiętać że należy montować je tam, gdzie wahania prądu nie występują lub mogą występować bardzo rzadko. Wiele spośród dostępnych czujek jest mało odporna na skoki napięcia a ich wystąpienie może spowodować uszkodzenie sensorów. Bardzo dużą ich zaletą jest długa żywotność czujki.
Czujki zasilane bateryjnie umożliwiają montaż tam gdzie ze względu na brak gniazdka jest to niemożliwe bądź utrudnione.
Skupmy się jednak nie na tego typu parametrach, gdyż to jaki rodzaj zasilania wybierzemy jest mało znaczące w kontekście innych o wiele ważniejszych parametrów.
Obiektywnie patrząc na dostępne czujki odradzalibyśmy Państwu zakup tych w cenie 20 – 30 zł.
Dlaczego?
Za chwilę sprawę wyjaśnimy dokładnie!
Oczywiście każdy, nawet ten najtańszy czujnik coś dla Państwa bezpieczeństwa wniesie ale za różnego rodzaju chwytami reklamowymi kryje się pewien problem.
Czujki te zazwyczaj nie mogą być stosowane tam gdzie występuje wilgoć a więc montaż w łazience jest bezcelowy. Najczęściej bywa tak, że w instrukcji obsługi informacja ta jest zapisana małym druczkiem gdzieś na jej końcu a jest to bardzo ważna sprawa.
Obecność wilgoci w dozorowanym pomieszczeniu przez czujkę nieprzeznaczoną do pracy w takiej atmosferze wpływa na zafałszowanie pomiarów bądź uszkadza sensory co powoduje, że zamontowany czujnik tak naprawdę niczego nie bada.
Kolejna sprawa, to żywotność sensorów, czyli elementów które badają obecność gazu.
Te najtańsze zazwyczaj posiadają sensory których żywotność wynosi max. 1 rok a co z tym idzie po roku nadają się do wymiany!
Zakupując czujnik zwróćmy na to uwagę i dokonajmy zakupu na dłuższy okres czasu.
Kupując czujnik za niewiele ponad sto złotych możemy kupić nawet taki, którego żywotność wynosi 7 lat!
Następna sprawa na którą należy zwrócić uwagę, to poziomy alarmowe przy których załącza się czujnik.
Wiele z dostępnych na rynku czujników posiada progi ustawione na 500 ppm i wyższe, a stężenie takie jest już bardzo niebezpieczne dla ludzkiego organizmu!
Należy zwrócić uwagę aby ten próg był jak najmniejszy, te wyższej jakości czujki wszczynają alarm już przy 50 - 100 ppm - większość z nich posiada progi ustawione na 150 ppm.
Dlaczego te progi alarmowe są takie ważne?
Chodzi o to by mieć czas na reakcję - aby opuścić mieszkanie, przewietrzyć pomieszczenie, czy zrobić cokolwiek!
Przy bardzo wysokich stężeniach nawet 2 -3 wdechy powodują natychmiastową utratę przytomności a w konsekwencji śmierć!
Kolejna sprawa, na którą warto zwrócić uwagę to czas w jakim dokonywany jest pomiar.
Spora część czujników dokonuje pomiarów co kilka a nawet kilkanaście minut a oczywiste jest to, że im częściej dokonywany będzie pomiar tym lepiej. Przypomina Wacław Pasterczyk.
Kupmy więc taki, który mierzy zawartość tlenku węgla jak najczęściej – co 15 do 30 sekund!
Dość ważnym elementem czujki, o ile inwestujemy w te droższe jest wyświetlacz LCD.
Jeżeli czujka posiada taki wyświetlacz możemy obserwować czy w pomieszczeniu występuje jakieś stężenie tego niebezpiecznego gazu czy nie.
Zazwyczaj czujki z wyświetlaczem mają wbudowaną pamięć wewnętrzną, która umożliwia sprawdzenie czy jakiś czas wcześniej np. w trakcie naszej nieobecności gaz w pomieszczeniu się nie pojawił, a jeśli tak, to w jakim stężeniu był obecny.
Obecność wyświetlacza umożliwia nam również obserwację np. stanu naładowania baterii, w wielu przypadkach czujka na tydzień przed całkowitym rozładowaniem baterii będzie nas o tym informować.
Na wyświetlaczu w razie uszkodzenia lub konieczności resetu czujki wyświetli się informacja o konieczności podjęcia działań, dodatkowo informować nas o tym będzie właściwy sygnał dźwiękowy.
W sytuacji gdy czasookres użytkowania czujki dobiegał będzie do końca, ta wysokiej jakości nas o tym poinformuje.
Ekonomicznie zakup droższego czujnika o dłuższym czasookresie użytkowania jest więc w pełni uzasadniony!
Biorąc pod uwagę cenę np. 140 zł za wysokiej jakości czujnik i dzieląc ją przez liczbę lat użytkowania otrzymujemy porównywalne koszty zakupu z tymi jakie poniesiemy zakupując najtańszy czujnik, który użytkować możemy tylko 1 rok.
Ważną sprawą na którą również chcielibyśmy zwrócić uwagę są naciągacze, którzy żerując na ludzkiej tragedii próbują po zawyżonej cenie (rzędu 300 – 400 zł) sprzedać nieświadomym tego ludziom czujki wysokiej jakości.
Nie dajmy się oszukać i pamiętajmy, że wysokiej jakości czujki dostępne są na rynku w cenie ok. 150 zl.
Z uwagi na cenę i czasookres użytkowania stwierdzić można, że nasze bezpieczeństwo kosztuje ok. 20 złotych rocznie!
To tak niewielka cena za nasze i naszej rodziny bezpieczeństwo, że nie warto na tym oszczędzać!
Tlenek wegla zabija co roku w Polsce kilkadziesiąt osób, znacznie więcej ulega poważnym zatruciom. Nikt nie wie, ilu ludzi jest systematycznie podtruwanych wyziewami z niesprawnych instalacji – a skutki takiego kontaktu z czadem prowadzą często do trwałych upośledzeń psychicznych. Czad, czyli tlenek węgla (CO) nie pachnie. Nie można go też zobaczyć. W mikroskopijnych ilościach towarzyszy nam na co dzień. Powstaje, tak jak jego większy i powszechniej występujący „kuzyn” – dwutlenek węgla, w trakcie spalania substancji organicznych, jak na przykład węgiel, gaz ziemny, LPG, benzyna lub olej. Kłopoty zaczynają się wtedy, gdy ilość tlenku węgla w powietrzu przekroczy bezpieczny poziom (polska norma to 26 PPM, czyli 26 cząsteczek tlenku węgla na milion cząsteczek powietrza). Ilość czadu powstającego w trakcie spalania zależy przede wszystkim od dopływu zawartego w powietrzu tlenu. Upraszczając: im mniej tlenu, tym więcej czadu.
Strzeż się tych miejsc
Lista miejsc, w których możemy ulec zaczadzeniu jest długa. Ale najniebezpieczniejsza jest zawsze łazienka - zwykle pomieszczenie małe i słabo wentylowane. Źle działające piecyki gazowe starego typu stanowią najczęstsze źródło zatruć. Potencjalnie niebezpieczne są również wszelkie piece i kominki. Kluczowe znaczenie dla ich prawidłowego działania ma stan instalacji kominowej – przy niedrożnym kominie gwałtownie rośnie ilość powstającego czadu. W szczególnych warunkach (zwłaszcza zimą, gdy ciężkie zimne powietrze opada w dół) może dojść do zjawiska tzw. ciągu wstecznego, tzn. sytuacji, w której dym zamiast wydostawać się kominem, pompowany jest do mieszkania. Znaczna liczba zaczadzeń zdarza się także w garażach – spalanie benzyny, czy oleju napędowego w silniku również powoduje powstawanie tlenku węgla. Uwagi wymaga nawet zwykła kuchenka gazowa. Jeśli zauważymy jakiekolwiek problemy z paleniem się gazu (np. zmianę koloru z niebieskiego na żółty) wyłączmy urządzenie i wezwijmy fachowca.
Żyj i daj żyć
Pierwszą linią obrony przed czadem jest zawsze powszechnie lubiany pan w czarnym kombinezonie i cylindrze – kominiarz. - Problem w tym, że ludzie chętniej łapią się za guzik niż za portfel, a potem jest tragedia - mówi pan Stanisław, wrocławski kominiarz z przeszło dwudziestoletnim stażem. Stawki kominiarskie nie są może najniższe, ale nie są to też koszty zwalające z nóg. Kompleksowy przegląd w domu jednorodzinnym to zwykle wydatek oscylujący wokół 150 zł, czyszczenie zatkanego komina - 100 do 300 zł. Pamiętajmy, że współczesny kominiarz to nie tylko człowiek ze szczotką i kulą na łańcuchu, lecz także specjalista dysponujący szeregiem nowoczesnych urządzeń – m.in. miernikiem określającym poziom tlenku węgla. Mimo to, wielu rodaków unika jego wizyty, jak może. - Wszystko przez źle rozumianą oszczędność. Dodatkowo rynek psują fałszywi kominiarze, przez których ludzie tracą do nas zaufanie - dodaje pan Wiesław.
Truciciel
Stwierdzenie, że czad dusi, nie jest szczególnie odkrywcze, ale do działania tego gazu pasuje jak ulał. Trucicielska moc tlenku węgla wynika z ogromnej łatwości, z jaką wchodzi on w reakcję z hemoglobiną – zawierającym żelazo czerwonym barwnikiem krwi. Hemoglobina odpowiada za transport atomów życiodajnego tlenu wewnątrz naszego ciała. W obecności tlenku węgla jednak proces ten zostaje dramatycznie zakłócony – CO niejako „podłącza się” do hemoglobiny zamiast tlenu. Powstała w ten sposób karboksyhemoglobina jest dla organizmu zupełnie bezużyteczna. CO utrudnia jednocześnie przekazywanie atomów tlenu tym cząsteczkom krwi, które zdołały się z nim połączyć. Prowadzi to do nieuchronnego niedotlenienia organizmu – wewnętrznego duszenia się. Brak tlenu upośledza w pierwszej kolejności system nerwowy – stąd m.in. utrata lub zaburzenia przytomności. Wedle nowszych badań, zatrucia tlenkiem węgla przebiegają niejako dwutorowo – prócz mechanizmu opisanego wyżej, występuje jeszcze trujące działanie polegające na uszkadzaniu wewnętrznym komórek i wywoływania stanów zapalnych – także w tkance nerwowej. Szczególnie narażone na zatrucie czadem są dzieci, ludzie starsi i z chorobami krążenia. Czad jest bardzo niebezpieczny – i to już w bardzo niewielkich ilościach - dla dzieci znajdujących się jeszcze w łonie matki. Wśród dorosłych w sile wieku najbardziej narażeni są palacze papierosów. Oni sami regularnie podtruwają się czadem powstającym także w spalaniu tytoniu. Leczenie zatruć tlenkiem węgla, szczególnie tych cięższych, jest bardzo trudne. Nie istnieje żadna magiczna odtrutka. Za najskuteczniejsze uważane jest zwykle umieszczenie chorego w tlenowej komorze hiperbarycznej – pod zwiększonym ciśnieniem (2,5 – 2,8 atm) - poszkodowany oddycha w niej czystym tlenem, co przyspiesza proces oczyszczania organizmu z czadu. Ważne jest by zatruty w komorze takiej znalazł się możliwie szybko. W Polsce nie ma ich niestety zbyt wiele, choć liczba ta powoli rośnie. Część komór w dużych ośrodkach medycyny ratunkowej (Warszawa, Gdynia, Siemianowice Śląskie, Wrocław) to obiekty przeznaczone do jednoczesnego leczenia wielu osób. Łatwiejsze, lecz równie istotne jest podanie choremu czystego tlenu już na etapie transportu do szpitala w karetce.
Trucie długodystansowe
Bywa i tak, że długotrwałe podtruwanie tlenkiem węgla daje efekty łudząco podobne do wielu znanych chorób. Szczególnie umysłowych. W przeszłości owocowało to nawet… dziełami sztuki. Wielu badaczy uważa, że słynne opowiadanie Allana Edgara Poe „Zagłada domu Usherów” opisuje także zatrucie autora czadem w domu oświetlanym gazowymi lampami (dzieło ukazało się w roku 1839). Poe opisał w nim, sięgając do własnych wspomnień, przeszło 30 symptomów typowych dla podtrucia czadem. Mogą to być omamy, kłopoty z koncentracją i snem. Wiele z nich przypomina jednak pospolite choroby – np. grypę. Dlatego może zdarzyć się i dziś, że osoba podtruta czadem nie zostanie prawidłowo zdiagnozowana przez lekarza pierwszego kontaktu.
Pamiętajmy:
Nie zaklejajmy nigdy okienek wentylacyjnych ! Sprawdzajmy regularnie, czy nie są czymś zatkane. Nie zapominajmy o wymaganych przeglądach instalacji kominowej i gazowej. Nie majstrujemy przy samochodzie z zapalonym silnikiem w zamkniętym garażu! W razie jakichkolwiek podejrzeń dotyczących wadliwego działania piecyków, pieców, kuchenek oraz instalacji kominowych i wentylacyjnych wzywajmy natychmiast specjalistę i nie korzystajmy do czasu jego przybycia z wadliwego urządzenia. Kupujmy czujniki czadu - ta niewielka inwestycja nie tylko może uratować życie nam i naszym bliskim, ale daje też wielki komfort psychiczny i poczucie bezpieczeństwa. Nie lekceważmy pierwszych objawów zatrucia czadem – zawrotów głowy, nudności. W razie podejrzeń przystąpmy natychmiast do wietrzenia mieszkania i wzywania pomocy. Zainteresujmy się zimą losem sąsiadów – zwłaszcza starszych. Często zapukanie do drzwi we właściwym momencie może uratować życie.
Apelujemy!
Zakupcie Państwo czujniki tlenku węgla byście Wy i Wasza rodzina mogli spać spokojnie pod czujnym okiem wykrywacza cichego zabójcy!
P.Janas Moje-Jaslo.pl